Wszelkie prawa do użytych utworów posiada Adrian von Ziegler



 
IndeksSzukajLatest imagesRejestracjaZaloguj

Share
 

 "Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość
Dagor
Alti

Dagor



"Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi" Empty
PisanieTemat: "Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi"   "Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi" PbSQ75uPon Mar 05, 2018 12:33 am


Dagor
∴ Wampiryzm ∴

Informacje podstawowe

WIEK: 28
RASA: Bestia
ORGANIZACJA: Dzikie Zastępy
RANGA: Alti
WYZNANIE: Llabronach


"Wojna jest sądem królów — zwycięstwa są jej wyrokami"


Zdolności i słabości

ZDOLNOŚCI

»  Kielich Salomona
Każda kropla krwi jest dla niego cząstką esencji, nieprzeniknioną skarbnicą prawdziwego, magicznego potencjału żywej istoty. Zaledwie kilka jej łyków wystarczy by moc zakorzeniona w krwinkach, wyzwoliła się również w jego ciele.
Co za tym idzie, umiejętność ta pozwala wykraść czyiś aspekt i korzystać ze zdolności ofiary. Jednak istnieją pewne ograniczenia. By zrozumieć prawdziwą naturę umiejętności wyssanych z krwią, musi wcześniej poznać słowo kluczowe, owy aspekt. Dodatkowo, w tej samej chwili może korzystać tylko z jednego źródła mocy, a energia poprzednich ulega zatraceniu wraz z przybyciem nowego.

»  Wyssanie Życia
Umiejętność ta pozwala wysączyć z istoty życiową energię przy udanym ataku bronią naturalną (zębami/pazurami). Jeśli trafiony organizm żywy zostanie okaleczony, część utrzymujących ją przy życiu pokładów, przejdzie do organizmu bestii, lecząc jej rany. By uchronić się przed efektem, należy wykonać udany test Wytrwałości.

»  Wysączenie Atrybutu
W odróżnieniu od powyższej zdolność, zaklęcie to nie wymaga bezpośredniego kontaktu z ofiarą, a jedynie znajdowanie się żywiciela w zasięgu wzroku. Sztuczka ta polega na zakradnięciu się do umysłu cierpiętnika i wykradnięciu jednej z jego umiejętności na określony czas. Zapobiec temu przykremu aktowi może jedynie udany rzut obronny na Siłę Woli.

»  Siła Woli
»  Alchemia
»  Zwinność
»  Noszenie Pancerza
»  Siła
SŁABOŚCI

»  Żądza mocy zakorzeniła się tak głęboko w jego umyśle, że nie jest w stanie powstrzymać się od dążenia do coraz większej potęgi. Nie przegapi okazji do zwiększania swoich zdolności, nawet jeśli ścieżka prowadzić będzie po trupach jego braci i sióstr.
»  Jego jakby się zdawało, kamienne serce, przepełnia lęk przed utratą pozycji. Nie jest w stanie zaufać pierwszej lepszej osobie ani tym bardziej powierzyć jej swego losu. Trzyma przy sobie wyjątkowo niewielkie grono, stawiając wyraźną granicę pomiędzy nim - a resztą bandy.
»  Śmierć? Nie, dla niego nie istnieje takie słowo jak śmierć. Unika go, wyklucza ze swych myśli, mimo że jest jednym z jej najzagorzalszych siewców. Uważa, że gdzieś musi spoczywać sekret nieśmiertelności i jedynie czeka, by go sobie przywłaszczył.
»  Żywi okropną niechęć do wody w stanie ciekłym. Stara się unikać wszelkiego kontaktu z jej większymi ilościami, a konieczność pływania to dla zwierza największe piekło, jakie zgotować mógłby mu świat.
»  Gardzi ludźmi, ich plugawymi siedliskami i tradycjami. Najchętniej rzuciłby ogień oczyszczenia na cały Filirjon. Nie dąży do tego jedynie z uwagi na swych dzikich krewniaków, którzy zamieszkują tamte okolice.
»  Jest zbyt pyszny, by doceniać przeciwnika. Spogląda z wyższością, chodzi z wyższością, je z wyższością i zapewne nawet śpi... z wyższością. Jeśli oczekujesz, że ugnie kolana, będziesz musiał połamać mu golenie, zanim wyszarpie wciąż bijące serce z twej klatki piersiowej.


"To nie jest zabawa, tylko gra. Wojenna gra."


Wygląd

 Dwu i półmetrowa bestia, wywodząca się od wilków, budzi przerażenie nawet w najbardziej zatwardziałych sercach przeciwników. Sam widok jego cienistego futra jeży włos na głowie, a zimne spojrzenie, w którym jedynie najbardziej spostrzegawczy ujrzą swój kres, przepełnia ukryta i przytłumiona żądza mordu. Sierść okalająca twardą jak metal skórę ma zmienną długość — tak na pysku i łapach jest krótsza, natomiast w okolicach karku i ogona stopniowo zwiększa swą długość. Ciemne ubarwień podchodzi bardziej pod kolor popiołu, pozostawionego po zgliszczach miasta, niż kruczą czerń. Jednak zależnie od pory roku — ciemnieje zimą, jaśnieje latem — barwy wykazują rozbieżności. Wieloletnie blizny pozostawiły trwałe ślady na jego ciele. Rany, choć się zagoiły, wyryły głębokie wyrwy w idealnych warstwach zwierzęcego włosia, które najpewniej nigdy nie zarosną. Te znaki wojenne są zarówno świadectwem chwały i potęgi wilkora, jak i również największym przekleństwem nieustraszonego wojownik — dowodem, iż można go okaleczyć, co za tym idzie i zabić. Jednak ten, kto odważy się interpretować owe symboliczne przesłanie w ten drugi sposób, winien wpierw rozważyć swe szanse przeciwko rzędowi ostrych jak brzytwa zębów i zamaszystym cięciom zakończonych obsydianowym szpikulcem pazurów.
 Jego pysk nie różni się zbytnio od swego dzikiego krewniaka, wzbogacając się jedynie w drobne, antropomorficzne aspekty. To właśnie na nim znajduje się najwięcej wojennych pozostałości, nadających brutalnego i poważnego wyrazu całemu łbu. Uszy odstają na kilka centymetrów, dążąc do szpica, lecz zaokrąglają się na końcu. Ubytek w centrum lewego stanowi największą ujmę na honorze zwierza i biada temu, kto ośmieli się o niego zapytać. Ślepia zwykle pogrążone w zadumie, połyskują czerwienią, odzwierciedlając ukryta pod pancerzem ogłady naturę. Czasem trudno orzec, czy aktualnie pałają pragnieniem rozszarpania na strzępy, czy nieludzką ciekawością i fascynacją.
 Mimo grubej i zbitej skóry zwykł nosić pancerz, mający zarówno uchronić najczulsze punkty witalne, jak i podkreślić pozycję w Dzikich Zastępach. Najczęściej zbroja składa się z wielu oddzielnych elementów, komponujących się w jedność — potężne naramienniki, o kolczych wykończeniach, sążniste nagolenniki, płytowe rękawice z miejscami na palce, oraz napierśnik, którego dopasowanie, sprawia wrażenie, że sylwetka potwora jest chudsza niż w rzeczywistości. Wszystko to ma stanowić jedną, przerażającą i przytłaczającą wroga całość, przed którą każdy, bez wyjątku, ugnie kolana.

Charakter

 Jego charakter ma dwa różniące się diametralnie oblicza — wodza i krwiożerczej bestii.
 Zgorzkniała codzienność pełna jest bowiem spraw, gdzie ponad siłą musi górować rozsądek, a płomienny temperament niestety jedynie zaogniłby konflikty wewnętrzne w rozpalonym sercu dzikiej społeczności. Z tego powodu, przez większość czasu trzyma emocje na wodzy, chociaż siedzące w jego łbie ferie gniewu i furii niejednokrotnie miałyby okazję puścić salę z dymem. Stara się być nieprzenikniony, nie zdradzać niczego nawet drobnym ruchem brwi. W porównaniu do większości kamratów nauczył się ogłady, savoir vivre'u, którego nie powstydziłby się baron na dworze. Jednak doskonała etykieta jest jedynie powierzchownym ukłonem dla osób, którymi najczęściej gardzi, sztuczną przykrywką prawdziwego oblicza -avatara wojny.
 Życie budzi się w nim dopiero podczas wojennej gry. Wszystko rozpoczyna się już w fazie planowania — powolnego opracowywania ataku, niekoniecznie z punktu widzenia strategicznego, ale często instynktowego. Myśli zaczynają wypełniać jego umysł jedna za drugą, przedstawiając tysiące, a może nawet miliony obrazów, na których jego wrogowie kończą swoje marne jestestwo. Każda z tych myśli muska cieniste futro, niczym poranny podmuch wiatru, w sercu gorącego lata, doprowadzając go na granicę ekstazy. Chwilę później nie liczy się już nic, tylko doprowadzenie urojenia, do stanu rzeczywistego. Jego ślepia zaczynają błyszczeć żądzą krwi, pragnieniem tak bliskim dzikiej naturze bestii, że niemalże namacalnym. Cięcie za cięciem, ugryzienie za ugryzieniem — żniwa zostają zebrane. A wraz z lejącymi się rzekami czerwonej cieczy, przybywa moc i upragniony spokój ducha...

Historia

"Ciemność zawsze nadchodzi..."

 Mrok, nieprzenikniona pustka, która wszystko rozpoczyna i wszystkiemu nakreśla koniec. To z niego wyłaniają się empatyczni bohaterowie, sprawiedliwi sędziowie, skorumpowani politycy, okrutni tyrani, a może i nawet bogowie w blasku swej chwały. Przybywamy z kojących odmętów nicości, tylko po to, by dotknąć świata swoim jestestwem i zginąć. Nieunikniony ciąg przyczynowo skutkowy — co się narodziło, musi w końcu umrzeć. Jednak zawsze znajdą się buntownicy, pojedyncze jednostki pragnące zburzyć fundamenty świata i zaprowadzi nowe rządy, rządy nieśmiertelności. Pozostaje im jedynie wierzyć, bo wiara — wiara czyni cuda.
 Przychodzące w skowytach szczenie, wyssało rebelię z mlekiem matki, karmione upajającymi obietnicami o wschodzącej potędze Zastępów i Bestii. Od swych pierwszych dni wpajano mu, że będzie kimś wielkim i uczono tego, co wśród dzikich liczy się nade wszystko — sztuki zabijania. Ojciec, watażka pomniejszej bandy, nigdy nie pobłażał pchlarzowi. Wykuwał w nim hart ducha, posyłając w wir walki, kiedy tylko wyrósł na tyle, by nazywać się mianem Iki. Jednak pewnego dnia, szykowało się coś większego. Wojenne rogi zadęły w sercu puszczy, a z zarośli zaczęły wytaczać się całe kohorty, podlegli jednego z Bes. Wszyscy, w tym młody wilkor, wiedzieli, co to oznacza. Nadszedł czas na wyprawę. Serce młodzika waliło jak kościelne dzwony, lecz nie ze strachu, z podekscytowania. Szpony paliły się do cięcia i siekania ludzkich szczeniąt. Pierwsze hordy miały wyruszyć następnego dnia. W obozie panowała wrzawa. Ogniskach buchały w niekontrolowany sposób, dziw zbierał, że cały las jeszcze nie zajął się ogniem. Na ziemi walały się włócznie, harpuny, topory i wszelakie inne narzędzia powszechnego mordu, a rzemieślnicy wciąż kuli nowe. Tej nocy sen zdawał się zupełnie niepotrzebną formalnością, mającą jedynie oddalić moment rzezi.

Podcięte Skrzydła

 Powiadają, że najgorszym możliwym uczuciem jest bezradność — niemożność do uratowania bliskich, stawienia czoła niebezpieczeństwu, brak szans na wygraną... pustka. Jeśli kiedykolwiek jej doświadczyliście, doskonale zrozumiecie młodego wilkora owego feralnego dnia.
 Rankiem, zbudził go dopiero brzdęk łańcuchów. Słodki letarg został przerwany terkoczącym łopotem, pojawiającym się przy najmniejszym ruchu, a kamienna posadzka, zdawała się znajdować bliżej niż w chwili, gdy poszedł spać. Kilka sekund zajęło jego umysłowi poukładanie sobie sytuacji. Nie były to dźwięki dalszych przygotowań, lecz żelazne klamry założone na jego łapy, przyszpilające bestię do ziemi. W jego głowie zaczęły krążyć wszelakie myśli, brakowało jednak odpowiedzi. Wtem znużone oczy dostrzegły cień, kucający nad nim niczym anioł śmierci. Wszystko stało się jasne, gdy ujrzał w nim pysk swego ojca. Miecz nienawiści przeszył jego serce, rozbudzając każdy mięsień. Oczy zapłonęły żywym ogniem, przekazując najszczerszy wyraz gniewu, jaki była w stanie wyrazić spętana kreatura. Szarpanina z metalowym katem trwała kilka chwil, lecz z każdą kolejną próbą, zdawał sobie sprawę, że tej walki nie może wygrać. Z wolna opadał z sił i dopiero gdy przestał, pogrążony w żalu, wisząca nad nim postać, odetchnęła... z ulgą? - powstając i kierując się do wyjścia. Powstrzymało go jedynie wypowiedziane z goryczą słowo:
-Dlaczego? - niczego więcej nie potrzebował. Wystarczył pretekst, odpowiednie uzasadnienie. Czy był za słaby? Spowalniałby marsz? Zawiódł go? Cokolwiek, co usprawiedliwiłoby go we własnych, duchowych oczach. Dając chociaż krztę ukojenia w mękach bezczynności. Górujący samiec jednak jedynie poklepał go po barku i opuszczając niewielką komnatę, rzucił:
-Żyj, a kiedyś zrozumiesz. - słowa te niczego nie ułatwiały. Odbiły się od oczekujących wyjaśnień uszu, jak fale, rozbijając się o zbocze klifu. Zgiełk trwał kilka godzin. Kolejni przechodzili, zupełnie nie zwracając uwagi na cierpienie kogoś, kogo jeszcze wczoraj nazywali druhem. Gdzieś w głębie poranionego serca, liczył jednak, iż ktoś da mu wolność. Nie było bowiem większej ujmy dla bestii, nie... dla ambitnego wojownika, jak odebranie mu szansy na chwałę, zabrania mu esencji dzikości — bezwarunkowej wolności. Pragnienie to okazało się równie bezowocnym, jak desperackie próby zerwania uścisku. Mijały godziny, a może tylko minuty? Nie pamięta. Zmieniające się pory zlały się w jedną całość w osnowie ciemności, jaką zesłały zamykające się powieki.

Odrodzenie
 Letarg zdołał przerwać dopiero kubeł lodowatej wody, od której zjeżył się każdy, nawet najmniejszy włosek na ciele czerwonookiego. Otępienie jednak nie zniknęło całkowicie. Stopniowo rozchylające się powieki, ukazywały jedynie farsę rozmazanych kształtów. Kolejne sekundy dawały coraz to lepsze spojrzenie na sytuacje. Wciąż leżał zakuty, a przed nim... ludzkie szczenie. Sen natychmiast zniknął ze ślepi zwierza, dając miejsce błyskowi furii. Lecz w obecnej sytuacji, niewiele mógł uczynić. Młodzieniaszek wyglądał jak kruszynka w porównaniu do monstrum, jakie miał przed sobą. Odziany w skórzaną tunikę z przypasanym mieczem, prawie robił wrażenie. Jego dziecinny wygląd nie uszedł uwadze zniewolonego, jednak zaschnięte smugi krwi na zbroi, poświadczały, iż musiał dorosnąć szybciej, niż powinien. W pierwszej chwili uznał chłopca za przybłędę — rabusia, przybyłego przeszukać obóz, podczas nieobecności wojaków. Acz kroki dochodzące z zewnątrz poświadczały o najwyżej tuzinie rycerzy w pełnym rynsztunku. Stojący przed nim chłoptaś, zapewne był członkiem owej bandy. Czyżby wyprawa zakończyła się niepowodzeniem? Horda... przegrała? Niemożliwe. Starał się za wszelką cenę odgonić nieprzyjemne myśli, nie będąc w stanie pogodzić się z takową ewentualnością. Ponownie przeszył młodzika gniewnym spojrzeniem, dostrzegając niepewny chwyt na rękojeści miecza.
-Na co czekasz? Dobądź go i zabij... - rzucił, wskazując na zakrwawiony pancerz ruchem pyska - ... tak jak robiłeś to już wcześniej.
Nie spodziewał się litości od rasy, której mordowaniem zajmowali się jego przodkowie i on sam. Syk wydobywanego miecza zadudnił mu we łbie. A więc tak ma się to wszystko zakończyć? Śmiercią w niewoli żelaza. Bez glorii, chwały... bez walki. Udało mu się nawet jakoś z tym pogodzić, w tych ostatnich chwilach. Wziął głęboki wdech, zamykając oczy i z wolna zaczął wypuszczać powietrze, licząc, że zachowa zimną krew, przynajmniej u kresu dni. Brzdęk metalu rozbrzmiał w komnacie. Lecz potwór nie poczuł ni bólu, ni innego uczucia, które utożsamiał ze śmiercią. Klamry, dotąd okalające umięśnione łapy, leżały roztrzaskane na posadzce, pozostawiając jedynie parszywy, krwisty ślad, którego na długo nie zapomni. Wyzwolenie przyszło z ręki człowieka. Wyraz, który wtedy przywdział popielny pysk, musiał być niepowtarzalnym widokiem. Nie rozumiał, co właśnie się stało. Z jakich przesłanek miałby robić coś tak skrajnie głupiego. Większość uznałaby podobny akt miłosierdzia za igranie z losem. Nic nie powstrzymywało stojącego nad chłopcem monstrum, przed rozgnieceniem jego malutkiej czaszki. O dziwo, młodzieniaszek wcale nie wyglądał na przestraszonego, mimo przewyższającej go o dobry metr kreatury, znajdującej się tak blisko, że czuł jej ciężki, wymęczony oddech. Zwierz wyczuwał podstęp. Szukał jedynie podejrzanego ruchu ze strony domniemanego wybawcy. I dostał, czego chciał. Kątem oka przyuważył wędrującą do plecaka rękę. Szpon z niewyobrażalną prędkością znalazł się na gardle ludzkiego pomiotu, zanim ten zdążył zdać sobie sprawę, z błędu, jaki popełnił kilka sekund wcześniej, dając wolność komuś, kogo nie powstrzyma. Umięśniona łapa z łatwością podniosła pląsajace ciałko na wysokość, zapewniającą im kontakt wzrokowy. Widok z wolna duszącej się ofiary okazał się nad wyraz satysfakcjonujący. Miło było ujrzeć wijący się kłębek. Właśnie dlatego ludzie nie są w stanie zwyciężać. Okazują słabość na każdym kroku, wahając się, zamiast zadźgać przeciwnika w korzystnej sytuacji. Gdy wątła postać powoli wysączała się z życia, szkarłat oczu spoczął na obwisłej ręce.
-Sądziłeś, że dam się podejść? Że zdołasz uśpić moją czujność by później... - W zaciśniętej dłoni spoczywał otwarty bukłak, z którego wylewała się woda, na skutek licznych wstrząsów - ...mnie otruć? - Tak rzucone oskarżenia zabrzmiały w jego głowie równie idiotycznie, jak w rzeczywistości. Natychmiastowo zwolnił uścisk, racząc chłopca twardym lądowaniem na brukowanej podłodze. Nic już nie miało sensu. Wreszcie rozbrzmiał przytłumiony kaszlem głosik.
-A więc tak brzmi "dziękuje" w waszej kulturze. - splunął krwią — Zawsze byłem tego ciekaw.
Ślepia sierściucha ponownie zapłonęły gniewem, a przed kolejnym, z pewnością śmiercionośnym już uderzeniem, powstrzymał go jedynie uspokajający gest ludzkiego szczenięcia.
-Poczekaj! Nie zabijesz całego oddziału...
-Dwunastu.
-Co?
-Zabiję dwunastu.
-Ale skąd... nieważne. Dość mam rozlewu krwi na dziś. Porozmawiam z nimi, a z pewnością...
-Okażą mi łaskę, zakują i sprowadzą do miasta ku uciesze gawiedzi? -Przerwał mu ponownie na wpół zdania.
-Daj sobie pomóc, nikt nie musi dziś umierać.
Wtem rozbrzmiały sążnisty słowa jednego z mężczyzn, który uraczył ich swą obecnością.
-Znalazłeś coś, Młody? Czy te parszywe kundle wszystko wyżarły, zanim urządziliśmy im masakrę? - Po czym rozkoszujący się piwem brunet, wkroczył do komnaty. Nim otrząsnął się z szoku, kufel zapełnił się krwią, tryskającą obficie z ran na szyi. Bestia bardziej troszczyła się o odchodzący na zmarnowanie życiodajny płyn, niż opadające truchło, ratując trzymany kufel, przed nieubłaganym upadkiem. Młodzieniec wpatrywał się w scenę z przerażeniem, nie będąc nawet w stanie, zdobyć sie na natychmiastowe działanie.
-Coś ty najlepszego zrobił? Tak się nam odpłacasz? Ocaliłem Cię! - wykrzyczał na cały głos, z pewnością zwracając uwagę reszty. Acz monstrum stało niewzruszone, pociągając kolejne łyki szkarłatnej mieszaniny wraz z tymi okropnymi pomyjami, zwanymi przez ludzi — piwem. Witalność z wolna wracała, ale nie było czasu na ucztowanie. Chłopiec, chcąc pomścić towarzysza, rzucił się nań w desperackiej szarży, wbijając miecz płytko w nogę potwora. Wilkor jednak chwycił głupka za szmaty i rzucił nim o ścianę, po czym upewniając się, że żyje, przystąpił do okazywania łaski na swój własny sposób, wpierw zajmując się drzazgą w łydce, rzecz jasna.



Ciekawostki

» Ma dwie białe plamki na brzuchu, jednak wszechobecny brud mocno zdławił ich kolor.
» Mimo ogólnej nieufności, traktuje każdą bestię jak rodzinę. Jednak jego przywiązanie do tradycji Zastępów sprawia, iż nie potrafi zrozumieć tych, którzy od niej odstąpili, wybierając życie wśród ludzi. Każdemu antropomorfowi da szanse by powrócił z wygnania, niczym syn marnotrawny, lecz jest to jednorazowy ukłon. Odmowa karana jest wyklęciem z grona bestii. Przynajmniej w jego oczach.
» Lubi słuchać o kulturze innych ras, chociaż nierzadko jest mu całkowicie obca i niezrozumiała. Wyznaje zasadę - By osiągnąć sukces, trzeba dobrze poznać swego wroga.
» Uwielbia ogień. Zarówno jako symbol destrukcji, jak i życia.
» Nie używa innej broni niż ta, którą dała mu natura, nigdy nie była mu potrzebna.


Ostatnio zmieniony przez Dagor dnia Pią Mar 09, 2018 11:32 am, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Forgotten
Przybłęda

Forgotten



"Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi" Empty
PisanieTemat: Re: "Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi"   "Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi" PbSQ75uSro Mar 07, 2018 9:22 pm



Akcept


Kielich Salomona
Koszt rzucenia : 15 Heyat
Dodatkowe : Dalsze koszta umiejętności zależą bezpośrednio od wykradzionego aspektu i nie ulegają zmianie.

Wyssanie Życia
Koszt utrzymywania : 3 Heyat (efekt stały)
Dodatkowe : Przy udanym ataku bronią naturalną (zębami/pazurami), jeśli trafiony organizm żywy otrzyma ranę, bestia leczy się o równowartość zadanych obrażeń. Ofiara może uchronić się przed wysączeniem życia, wygrywając test na Wytrzymałość. Nie neguje to jednak zadanych ran, a uniemożliwia uleczenie się atakującego.
Skala Trudności rzutu na Wytrwałość : 35 + Twój Modyfikator z Siły

Wysączenie Atrybutu
Koszt rzucenia : Patrz tabelka poniżej
Czas trwania : Utrzymanie przez 3 posty nie powoduje negatywnych efektów, lecz dalsze przetrzymywanie może doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji.
Dodatkowe : Zdolność może zostać użyta wielokrotnie na tym samym osobniku, jednak musi brać za cel inną umiejętność. Opisane poniżej pole "Wykradzione punkty" odnosi się zarówno do punktów dodanych rzucającemu, jak i ujętych ofierze zaklęcia.

Wykradzione punktyKoszt rzucenia
510
1025
1540
2050
Powrót do góry Go down
 
"Jedni mówią, że magia żyje w umyśle, inni, że w sercu -ale my wiemy, że mieszka ona we krwi"
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» "Dusza tylko wie, co w sercu mieszka/ Człowiek samotny jest z swoją miłoscią."
» Magia i aspekty magiczne

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Organizacja
 :: 
Kartoteka
 :: Zaakceptowane
-
Skocz do: