Gdyby nie fakt, że nie posiadał żadnych informacji na temat zniknięcia, oprócz samego faktu, ruszyłby w poszukiwaniach. Nie należał do ludzi, którzy myślą o sobie w takich chwilach, chociaż bardzo chciał być kimś takim. Nie raz i nie dwa przechodził obojętnie gdy ktoś inny potrzebował pomocy, a potem potrafił żałować tego tygodniami. Taka była cena samotności i tak właśnie miał zamiar utrzymywać stan rzeczy w niezmienionej formie.
Gdyby nie fakt, że nie posiadał owych informacji, słowa kobiety nic by nie wskórały, a on ruszyłby pod pretekstem załatwienia swoich spraw.
- Skoro wiedzą, to wyskoczymy na ale? Oni się tym zajmą. - Zażartował z niesmakiem na twarzy ciągle zastanawiając się, czy on jako ekipa ratunkowa to aby dobry pomysł. W końcu nie potrzebował żadnych długów wdzięczności... Nie chciał ich.
- Już nasi kochani dowódcy wymyślą najlepszy możliwy plan. - Opanuj się Vaal, zaczynasz się wyrywać przed szereg, a to nie jest twoja brożka. Spokój, opanowanie i brak emocji... I lawenda. Skąd u licha czuć tą lawendę?